niedziela, 26 stycznia 2014

6. Rozdział

Dla wszystkich, którzy czekali :*

 Świat jest cholernie nie sprawiedliwy. Wiedziała o tym od bardzo dawna. Przekonała się, że nie warto ufać ludziom. Zwłaszcza swoim przyjaciołom, zwłaszcza tym najbliższym. Oni doskonale wiedzą, kiedy wbić nóż w plecy. I mimo tłumaczeń, błagań, próśb i gróźb oni wiedzą swoje. Najgorzej jest uodpornić się na krzywdę, którą wyrządza ci bliska osoba. Bo jeśli jest to wróg, to możesz być na to przygotowany. Ludzie w dzisiejszych czasach nie wiedzą, co to jest przyjaźń czy miłość. Hermiona była o tym więcej niż przekonana. Liczyła się tylko hierarchia wartości i większe ego. Jeśli byłeś na wysokim poziomie, przetrwasz. Jeśli jesteś zwykłym szarym człowiekiem, skończysz swoje życie tak samo jak zacząłeś. Jednak za nic nie spodziewała się tego po Harrym. Przecież zostawiła mu jej największy skarb, a on pozwolił Malfoy’owi na zbliżenie się do jej syna! Mimo wszystko zdawała sobie sprawę z tego, że Eryk to również syn Dracona, ale tu sprawa wyglądała całkiem inaczej. Malfoy miał wszystko, czego tylko sobie zapragnął. A ona miała tylko Eryka i marną posadę nauczyciela Zaklęć.  Tak, marną. Bo przecież w porównaniu z dyrektorem spraw departamenckich, czy urzędowych jej posada była dosyć skromna. Potarła ręką skronie i westchnęła głośno.

-Herm, ja ci naprawdę wszystko wytłumaczę. To po prostu zwykły zbieg okoliczności. A dzieciaki chciały grać i tak jakąś wyszło i…- Harry nawijał jak katarynka. Reakcje zebranych były różne. Blaise patrzył z zaciekawieniem na obu Malfoy’ów, którzy mieli identyczne wyrazy twarzy. Eryk szarpnął Dracona za rękaw marynarki i szepnął do niego: „No to wujek wpadł”, co wywołało śmiech u James’a. Hermiona Patrzyła na blondyna z mieszanymi uczuciami. Byli dorośli, a zachowywali się jak dzieci. Musiała sama przed sobą przyznać, że zabawa w kotka i myszkę zaczęła ją poważnie męczyć. W dodatku to ona zawsze była ofiarą i wpadała w każdą nawet najmniejszą pułapkę zastawioną przez Malfoy’a. Harry z każdą chwilą bladł coraz bardziej, a Blaise nie mógł powstrzymać złośliwego chichotu. Potter chciał zabić go wzrokiem, lecz mu się to nie udało.

- Harry, skończ. Dziękuję ci za opiekę na moim synem, teraz możesz już sobie iść. James mam nadzieję, że dobrze się bawiłeś.- Pogłaskała chrześniaka po główce i cmoknęła w policzek.- Przekaż proszę, Ginny, że nie wiem czy będziemy w niedziele na obiedzie. Pozdrów ją. – Harry skinął głową i teleportował się wraz z synem.

Hermiona ogarnęła wzrokiem resztę towarzystwa i maiła ochotę się rozpłakać. Jednak szybko odgoniła od siebie tą natrętną myśl. Blaise wczuł się w sytuację i zaszedł Eryka od tylu.

- Młody, chodź. Zmywamy się stąd. Ostatnio dokonałem diamentowego zakupu. Kupiłem Go Try 6. Ogarniemy instrukcję i idziemy grać. Niech sobie dorośli pozałatwiają, co tam mają.- Eryk wyszczerzył się radośnie i pokiwał głową. Hermiona skinęła do Zabiniego w ramach podziękowania i usiadła w salonie.

Draco jakby się niczym nie przejmując, wyczarował sobie brandy i dwa kieliszki. Jeden postawił przed kobietą, a drugi zostawił sobie, poczym rozlał szkarłatnego płynu i wyciągnął się w fotelu naprzeciw Hermiony. Pierwszy kieliszek tak jak trzy kolejne wypili w ciszy. Spokojnie patrzył na nią tymi swoimi szarymi oczami i za wszelką cenę chciał sobie przypomnieć smak jej ust. Doskonale pamiętał tamten dzień, w którym dostał list od ministerstwa. O ile dla niej to była kompletna zdrada z premedytacją, o tyle dla niego to była kolejna misja. Pracował w ministerstwie, jako Auror do spraw specjalnych i Hermiona doskonale o tym wiedziała. Jednak tamtego dnia argentyński rząd sprzeciwił się ustrojowi angielskiemu, wygrażając się ujawieniem akt z pierwszej wojny. Nie ukrywajmy, że dla rządu angielskiego to byłby cios poniżej pasa. Dlatego minister od spraw zewnętrznych zaproponował ugodę. Rząd argentyński wysłał swoją najlepszą partię, w postaci ślicznej Aurorki z wydziału szpiegowskiego. Musiał pozbyć się wszelkich dowodów, potwierdzających jego obecny stan. Jego jedynym wyjściem było „odrzucenie” Hermiony. Gdyby powiedział jej o wszystkim, a jego plan zacząłby się sypać, mógłby pozbawić jej życia. Dlatego postawił na drastyczne środki. Chciał jej to wszystko wytłumaczyć zaraz po tym jak wszystko się rozwiąże. Jednak Granger go uprzedziła i wyjechała sam Merlin wie gdzie. Gdy wróciła do Anglii, a jemu udało się pomyślnie zakończyć sprawę, okazało się, że Granger ma dzieciaka. Myślał, że go szlag trafi na miejscu! Zrozumienie przyszło, gdy zobaczył Eryka. No cóż, żeby było zabawniej, jego ojciec z matką ostro sobie pofolgowali i gdy przekroczył próg własnego domu ujrzał 10 letnią dziewczynkę zabójczo podobną do niego. Gdy rodzice wszystko mu wyjaśnili, postanowił zrezygnować z tej całej maskarady ministra i zająć się czymś mniej ryzykownym, przy okazji zdobyć od nowa Hermionę. Wydawało mu się to zwykłą dziecinadą, ponieważ był pewny swego zwycięstwa. Granger była strasznie uczuciowa i był zdania, że rzuci jej jakiś łzawy tekst i ta wpadnie w jego ramiona. Jednak tu go również zaskoczyła. Zmieniła się i to nie do poznania. Na domiar złego kręciło się wokół niej kilku podejrzanych typów poczynając od Kruma, a kończąc na jakimś napalonym siódmoklasiście, którego „przypadkiem” podsłuchał na korytarzu. A teraz piła już czwarty kieliszek brandy i musiał na nią uważać, bo z tego, co pamiętał, to miała strasznie słabą głowę. Ale z drugiej strony jak będzie „lekko” wstawiona to nie będzie wrzeszczała, rzucała się i da mu dojść do słowa.

- Może zaczniesz coś w końcu mówić? Szybciej zaczniemy, szybciej skończymy. I dalej znikniesz sobie do swojego idealnego życia.- Jej głos był wyprany z jakichkolwiek uczuć i emocji. Po części go to przeraziło, a po części po prostu zaskoczyło.- Jutro mam lekcje, nie chciałabym wpaść tam z wielkimi worami po oczami i straszyć uczniów.

- Cieszy mnie to, że w końcu pojęłaś, że jednak mamy, o czym rozmawiać. Jeszcze wczoraj twierdziłaś, że nie mamy, o czym. Nie uważasz, że powinniśmy tolerować się bynajmniej ze względu na naszego syna?- Hermiona roześmiała się i odstawiła kieliszek na stół. Spojrzała na niego wyraźnie rozbawiona, co go mocno zdziwiło, ale też zrobiło mu się dziwnie gorąco.

- Naszego syna? Jejku, jak to brzmi…- westchnęła i ponownie zatopiła się w miękkim fotelu.- Eryk cię polubił.- Dodała już spokojniej. Spojrzała na niego już innym wzrokiem, który zmusił go do poważniejszego zastanowienia się nad jej słowami.- Postaraj się proszę go nie skrzywdzić. Nie rób mu tego, co zrobiłeś mi, bo cię zabije.

- No nie przesadzajmy… Brzmi to całkiem, całkiem…- Zmienił temat by rozładować napięcie między nimi.- Wiesz, że zawsze zastanawiałem się jak to jest być ojcem? Wtedy, gdy tak myślałem byłem pewien, że będę go rozpieszczał do granic nieskończoności, uczył grać w Quddicha…- Odpowiedział rozmarzonym wzrokiem, a Hermiona prychnęła.

- A co z twoją córką?- Zapytała tak nagle, że Malfoy zachłysnął się pitym napojem.

- Moją… córką?- Wydukał zdziwiony.

- Malfoy nie rób ze mnie idiotki. Przecież byłam na uroczystości przydziału. Christina? Tak miała na imię?- Hermiona ze zdumieniem obserwowała reakcję Dracona, odnotowując głęboki szok, a zaraz po tym ulga i zrozumienie.

- Nie robię z ciebie żadnej idiotki…- Odparł dziwnie rozbawiony.- Ja po prostu, najnormalniej w świecie posiadam tylko syna, a co więcej dowiedziałem się o tym stosunkowo nie dawno.- Zakończył dyplomatycznym tonem.- Granger, idź może już spać, bo majaczysz. A jutro jak trafnie zauważyłaś masz lekcje.- Hermiona na chwiejnych nogach podniosła się z fotela i skinęła głową. Nie była pijana, choć troszkę szumiało jej w głowie. Była pewna, że Malfoy robi to wszystko specjalnie! Skończony drań. Odszepnęła mu cichutkie „dobranoc” i ruszyła do swoich prywatnych kwater.

~~*~~
Eryk właśnie wracał od Blaise’a. Normalnie uwielbiał tego gościa! Nie wiedział dokładnie, kim on jest, ale dogadywał się z nim wręcz śpiewająco. W pewnym sensie traktował do jak ojca, a on nie miał nic przeciwko. Właśnie zmierzł do pokoju wspólnego, Slytherinu, kiedy usłyszał szloch i ściszone głosy.  Spokojnie podszedł do jednego z licznych zakamarków. Wyjrzał zza rogu by nie ściągać na siebie niepotrzebnej uwagi i wmurowało go w ziemie. Na ziemi siedziała jakaś krucha istotka, która cichutko szlochała, a nad nią stał jakiś drugoklasista i dziewczyna, którą chyba znał z widzenia. Obydwoje celowali w szlochająco osóbkę różdżkami, a chłopak miał jakiś zeszyt w ręce i cicho szeptał. Bez zastanowienia wyjął z kieszeni różdżkę i wycelował w sprawców, Najpierw obezwładnił chłopaka zaklęciem, którego nauczył się z książek mamy. A dziewczyna zaczęła krzyczeć, więc i ją potraktował tym samym zaklęciem. Szybko podbiegł do łkającej dziewczynki, upewniając się, że nic jej nie jest.

- Ej, ej nie płacz już. Wszystko ok.?- Zapytał, a blondynka popatrzyła na niego nie ufnie, po czym skuliła się jeszcze bardziej.- Nie bój się mnie, mam na imię Eryk. Co się stało?- Dziewczynka nic nie odpowiedziała, tylko wtuliła się w niego. Nie zbytnio wiedział, co ma robić, więc uspokajająco poklepał ją po plecach. Po chwili obydwoje usłyszeli kroki i potężny ryk.

-CO TU SIĘ DZIEJE!?- Zza rogu wyszedł słynny postrach Hogwartu. Spojrzał na dwóch „winowajców” i na dwa obezwładnione ciała.- No jak zwykle! Granger i Malfoy! Merlinie, Salazarze! Za jakie grzechy!? I co się tak gapicie!? Dalej będzie powtórka z rozrywki!- Wrzeszczał jak opętany. W końcu Eryk wywrócił oczami i spojrzał na profesora od eliksirów.

- Mógłby profesor tak nie krzyczeć? Ja nic nie zrobiłem, ona płakała, a oni…- Tu wskazał na pozostałą dwójkę.- Stali z wyciągniętym różdżkami w jej kierunku. Nic więcej nie wiem.- Wytłumaczył spokojnie Eryk.

- Nic mnie to nie obchodzi. Tam gdzie jest Malfoy i Granger w jednym miejscu. To oznacza mieszankę wybuchową. Niestety nikt wam nie wykupił monopolu na rujnowanie zamku i tym bardziej mi życia, więc ruszcie się do gabinetu dyrektora. Zaraz będą tam twoi rodzice.- Warknął w stronę blondyna, który pokrzywił mu się, gdy ten tylko się odwrócił.- Widziałem.- Odwarknął, na co Eryk spuścił głowę z miną niewiniątka.- Ruszać się!

~~*~~
Hermiona zdążyła już sobie kimnąć, gdy nagle do jej kwater wpadł uśmiechnięty Malfoy. Przetarła oczy i spojrzała na niego z niezrozumieniem i niemym wyrzutem.

- Granger, wstawaj! Albo nie, bo mi tu padniesz! Normalnie nie uwierzysz! Nasz syn jest u dyrektora, a nas wyzywają.- Powiedział rozweselony. Hermiona, która jeszcze nie do końca się obudziła.

- O czym ty mówisz?- Hermiona nieprzytomnie błądziła wzrokiem po twarzy blondyna. Coś nie dobrego drgnęło w niej. Zawsze, gdy się budziła obdarowywał ją tym uśmiechem. Nie, Hermiono masz z tym skończy!

- Eryk coś przeskrobał i Snape usadził go u dyrektora.- Hermionie oczy wyskoczyły z orbit.

- Ty sobie chyba żartujesz?! Mój syn u dyrektora?

- Skarbie, zważ na to, że pobił nawet naszą dwójkę. Nie minął nawet pierwszy dzień nauki.- Rzucił wesoło i dosłownie wyciągnął Granger z łóżka.- Idziemy.

- Malfoy, normalnie widać, że to twój syn…- Mruknęła, gdy wychodzili po schodach.

- Ooo, teraz jest mój?- Zapytał rozbawiony, przeskakując, co dwa schody do góry.

Po chwili obydwoje byli już na miejscu. Hermiona odetchnęła głębiej i przekroczyła próg gabinetu dyrektora. Draco poszedł zaraz za nią i musiał uważać, by nie parsknąć śmiechem. Przed dyrektorem siedział jego syn i Christina, która mimo zaczerwienionych od płaczu oczu, radośnie wcinała dropsy, które na przemian losowała z dyrektorem. Eryk zaś patrzył na to z przymrużonych oczu z wyraźnym znudzeniem.

- O już jesteście! No to możecie zabrać ze sobą dzieciaki. Eryk zdobył dla swojego domu 20 punktów. Zmykajcie!- Dumbledore klasnął wesoło w dłonie i uśmiechnął się serdecznie do blondyna, który tylko w ramach podziękowania, skinął głową, a Draco poczuł rosnącą dumę.

- Ale co się stało?- Zapytała roztrzęsiona Hermiona.

- Nic takiego, długo by tu opowiadać.- Zbył mamę Eryk i zsiadł z wysokiego fotela.- To, co Christi? Do jutra?

- Tak, tak, do jutra.- Wyszczerzyła się do niego.- A co mamy pierwsze?- Zapytała z zainteresowaniem. Eryk uśmiechnął się typowo po Malfoy’owsku

- Eliksiry, radziłbym ci się wyspać. Dobranoc.- Zwrócił się do dyrektora i spojrzał na rodziców.- No, co? A z resztą… Idę do pokoju. Dobranoc.- I już go nie było.

~~*~~
Hermiona nie wyspała się tej nocy. Była rozkojarzona i zmęczona. Wielkie było jej zdziwienie, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Była to połowa pierwszej lekcji. Ona zaczynała od trzeciej. Ruszyła by otworzyć, ale zaraz tego pożałowała. Na ziemi stał ogromny kosz czerwono- czarnych róż. Hermiona schyliła się by podnieść prezent. Już miała zamykać drzwi, gdy zauważyła, że z koszyka wypadła mała kartka zapisana czarodziejskim pismem, które rozsypywało i układało z powrotem literki, by tworzyły zdania.


Czerwony ogień odprawia tańce szaleńcze,
połyka wszystko, co spotka na drodze.
czarna kula wbija się w czerwone, bijące serce.
Umiera świat, umiera ziemia.
Umiera wszystko, co warte było istnienia...

23 komentarze:

  1. Łaaa, nie no, Malfoy i córka ? :D
    Świetny rozdział ;)
    Pozdrawiam,
    L. ;*
    Zapraszam:
    http://dramione-invisible-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wszystko powoli :D
      Muszę ogarnąć niektóre rzeczy :D
      I bardzo dziękuję :*
      Pozdrawiam, Rouse :)

      Usuń
  2. Kim jest ta Christina? To naprawdę córka Malfoy'a?
    Fajnie, że dogaduje się z Erykiem.:D
    Scena z Snapem mnie rozwaliła.:D
    Ogólnie rozdział suuper.:P
    Czekam na kolejny.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    PS. Zapraszam cię do siebie na bloga, jeśli znajdziesz chwilkę. Pojawiła się tam informacja, za którą pewnie mnie zabijesz.:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzę, że Christina zaintrygowała, ale to dobrze :D
      Mam nadzieję, że nie przesadzę z rozwiązaniem XD
      Dziękuję i nie powiem zaniepokoiłaś mnie :P
      Zaraz zerknę :D Jak to coś poważnego, to Bratek powinien to zrobić za mnie :D
      Pozdrawiam i ściskam, Rouse ;*

      Usuń
  3. Super rozdział!! A Malfoy ma córkę? Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D
      A zobaczysz za niedługo :D
      Czekaj, czekaj :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Świetny rozdział :) Bardzo, bardzo mi się spodobał.
    Jestem bardzo ciekawa czy Christina to rzeczywiście córka Mafloy'a... Jeśli ma, to czemu kłamie przed Hermioną, że jej nie ma? :o
    Fajnie, że Hermiona porozmawiała z Draco.
    A Dumbledore jak zwykle podchodzi do wszystkiego lajtowo. Bez dropsów nie mogło się obyć :P
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  5. A dziękuję, dziękuję :D
    A co z tą małą Christi, to jeszcze ja nie wiem XD
    Bardzo, bardzo dziękuję, ale i przepraszam, ty M wiesz za co :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rouse, nie masz za co przepraszać.. :P Nikogo nie przywiąże do komputera i nie będę kazała czytać mojego opowiadania, bez przesady xD

      M.

      Usuń
  6. Córka Malfoya? Fajne imie, tak przy okazji. Ogromnie ciesze sie że dodałaś rozdział. I akcja ze Snapem rozwala. No i co by tu dodać... Zapraszam do siebie. :)
    dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział! Ale mnie się akurat wydaje, że to nie jest córka Malfoy'a! Nie i już. :D Ale czekam, na twoje wytłumaczenie. :D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie, Maadź.
    www.dramione-impossible-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Chrisrina to jego
    Siostra z tego co wywnioskowalam po ,,jego ojciec z matka ostro sobie pofolgowali i gdy przekroczyl prog wlasnego domu ujrzal 10 letnia dziewczynke zabojczo podobna do niego" wnioskuje ze to jego siostra
    .... Xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo! :D
      Normalnie jesteś pierwszą osobą, która mnie zdemaskowała :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Ej też własnie na to wpadłam czytajac po taz drugi rozdział. Ale czad malfoy ma siostre ^^

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. co ty kombinujesz... hmmmm.....
    ach ty weredna, znów ta niepewnośc...
    Genialne :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Z niecierpliwością wyczekuję następnych rozdziałów

    OdpowiedzUsuń