poniedziałek, 6 stycznia 2014

5. Rozdział

Hej! :)
Tak jak obiecałam, rozdział pojawił się :)
Ostrzegam, że połowa rozdziału jest mniej więcej kanoniczna, za to druga bardziej przypomina perypetie. Od dawna miałam ten pomysł w głowie i zastanawiałam się, w którym miejscu go umieścić i stwierdziłam, że tu może  być ciekawie :P
Dla wszystkich, którzy czekali.
Pozdrawiam.
Rouse :*

Czas upływał tak szybko, że nie miał zielonego pojęcia, kiedy największe „szczęście” przepuścił między palce. I jest jeszcze Christina. Pokręcił głową. Tak to właśnie jest, gdy wszyscy wiedzą lepiej od Ciebie, a Ty stoisz po środku tego cholernego tajfunu. I niech mu ktoś teraz powie, że jest panem własnego losu. Zabije, zabije na miejscu. Spalił do końca fajkę i zerknął jeszcze raz na papiery. Poczeka jeszcze z dwa dni, poukłada sobie wszystko i pójdzie z nimi do Granger. Przecież nie będzie odwalał całej roboty sam. A teraz zajmie się o wiele przyjemniejszymi sprawami. Semena powinna być jeszcze u siebie w biurze… Z resztą za moment to sprawdzi… Uśmiechnął się do siebie i poprawił krawat.

- Semeno, pozwól do mnie na sekundę!- Krzyknął, zacierając ręce. Po chwili w jego gabinecie pojawiła się długonoga blondynka o zielonych oczach. Uśmiechnął się do niej delikatnie i wskazał miejsce na swoich kolanach. No… Może troszkę dłużej niż sekundę…

~~*~~

Słuch płatał jej figle. Była tego więcej niż pewna. To było nie możliwe. Spojrzała w górę i mimowolnie jęknęła cicho. Towarzysz przysiadł się obok niej na krawężniku i wpatrywał się w rozsypany proszek, który powoli się rozmakał i trafiał do ścieków.

- Jestem z ciebie dumny…, Choć myślałem, że z tym skończyłaś.- Westchnął cicho chłopak i spojrzał na Hermionę. Jednak ta uparcie obserwowała punkt daleko przed nią.- Wiesz, że to nie koniec świata? Znam Smoka… Nie jest brutalem, nie odbierze ci syna, jednak nie da spokoju. Nie możesz za każdym razem tak gwałtownie reagować i dawać mu tej jego chorej satysfakcji.

- Blaise…- Załkała cicho. Łzy mieszały się z deszczem. Miała zaróżowione policzki i sine usta.- Musisz mi pomóc. To będzie złe, jednak to jest jedyne rozwiązanie.- Spojrzała na zdezorientowanego przyjaciela i uśmiechnęła się do niego.- Zawsze mi pomagałeś, jesteś takim cichym aniołem stróżem.

- Granger, nie strasz mnie, bo zaczynasz mówić jak jakaś nawiedzona psychopatka z dramatu.- Zażartował.- Ale czegóż to ode mnie wymagasz? Ostrzegam, że nie zabiję go, ani nie podam śmiertelnej trucizny.- Powiedział grobowym tonem, a Hermiona uśmiechnęła się szerzej.

- Musimy sfałszować wyniki ojcostwa Eryka.- Powiedziała spokojnie, a Blaise popatrzył na nią jak na idiotkę. Cierpliwie czekał, aż Hermiona wykrzyknie, że żartowała czy coś. Jednak ona nadal spokojnie siedziała obok niego i nie ruszyła się nawet milimetr.

- Chyba sobie żartujesz… Nie ma mowy Hermiono.- Popatrzyła na niego zawiedzionym wzrokiem.- Nie ma mowy. Chcesz żebyśmy wylądowali w Azkabanie. Nie patrz tak na mnie. Za fałszowanie dokumentów jest kara 2 lat pozbawienia wolności. Musisz wymyśleć, co innego.- Ucichł, ale po chwili dodał.- Pamiętaj, ze to też mój przyjaciel. Nie chcę go skrzywdzić.

- Skrzywdzić? A co on zrobił mi? A z resztą… On ma córkę! I chcę w dodatku jeszcze mojego synka.- Hermiona schowała twarz w dłoniach, a Blaise zachichotał złośliwe, na co Granger poderwała się na równe nogi. – I z czego ty się śmiejesz!?

- A z tego, że Dracze nie ma córki. Oj Miona, Miona… Wracamy do domu, bo Potter sobie nie poradzi na dłuższą metę z tymi urwisami. Chodź.- Pociągnął ją i teleportowali się do pokoju Hermiony.

~~*~~

Draco Malfoy wiedział, że wszyscy uważają go, za, ale mu to nie przeszkadzało. On był ponad to, on był arystokratą z rodu od wieków nieskalanego „szlamem”. Draco Malfoy wiedział, że kiedyś całkowicie zobojętnieje i zapomni jak to jest czuć ból; w końcu czas leczy rany.. Mógł sobie na to pozwolić, mógł sobie pozwolić na wszystko, bo w jego żyłach płynęła czysta krew. A jednak nie przewidział, że będzie mu zależeć na jego synu…
 Z pracy wyszedł o godzinę później niż zamierzał. No, ale bynajmniej się opłacało.
Czy żałował? Oczywiście, że nie. Wyrzuty sumienia od dawna przestały go gryźć.
Ścisnął mocniej teczkę w dłoni. Dlaczego nie ma dzisiaj pozałatwiać wszystkich spraw? Przecież dokumenty ma przy sobie i ma okazję podręczyć Granger, więc dlaczego nie?

~~*~~

- Wygrałem.- Powiedział dumnie blondas, wpatrując się w szaroniebieskie oczy swojego ojca. Draco mimo wszystko poczuł dumę. Jego syn… Jak to dziwnie brzmiało. Nawet w jego myślach. A jednak, miał syna i było on cholernie inteligentny, sprytny i przebiegły jak on. Miał dopiero 11 lat, a mógł z nim rozmawiać o musztrze wojskowej czy, o słodki Salazarze, taktykach Quddicha. Teraz grali w Maginiera. Grę, która opierała się na logistyce i taktyce. No i Eryk był obłędny. Nikt jeszcze z nim w to nie wygrał, ale on postanowił utrzymywać pozory zwycięstwa.

- Ty się Małolacie tak nie szczerz, bo dałem Ci wygrać.- Powiedział ciepłym głosem i poczochrał „Małotala” po włosach. Po chwili obydwoje usłyszeli huk i chichot małego Potter’a. Draco spojrzał w tamtą stronę i uśmiechnął się ironicznie.
Harry  rozwścieczył się widząc zachowanie Dracona, wyszedł do kuchni zrobić sobie herbaty. Jednak w tej swojej złości nie trafił tyłkiem na wysoki  stołek kuchenny i w efekcie przywitał się z bardzo „mięciutką” posadzką obłożoną kafelkami.

- Jak już skończyłeś randkować z podłogą to chodź zagrać ze swoim synem przeciwko nam.- I tu spojrzał w stronę Eryka, który poddał rękę swojemu sojusznikowi. Harry podniósł się z ziemi i zwrócił się do Jamesa.

- Zmieciemy ich, synu.- Malec pokiwał energicznie głową, co dwóch Malfoy’ów skwitowało śmiechem.

~~*~~

- No, co Potter? Wymiękasz?- Podjudzał blondyn. Grali już dobrą godzinę, podczas, której Harry ze wszystkich sił próbował obmyślać najrozmaitsze taktyki, co delikatnie mówiąc nie wychodziło mu najlepiej.

- Nigdy, Malfoy.- I wystawił musztrę przeciwko małemu oddziałowi blondynów. Eryk bez namysłu podjechał dwoma czołgami i zmiótł musztrę wujkowi.

- I ty Brutusie, przeciwko mnie?- Zapytał zbolałą minią chrześniaka

- On jest Malfoy, a nie Brutus, Potter. No i nie potrzebuje do obmyślania strategii.

Podsumowując tą znakomitą grę, biel pokonała czerń. Malfoy’owie przybili sobie piątkę, na, co Potter mruknął „ja się tak nie bawię” i wrócił do kuchni po następną herbatę. Po chwili wrócił do salonu i zwrócił się do Malfoy’a.

- Zostaniesz z nimi chwilę? Ja muszę coś załatwić?- Draco skinął głową i wrócił do obmyślania taktyki. Drużyny się pozmieniały. Teraz Eryk grał z Jamesem przeciwko niemu. Grę czas zacząć!

~~**~~
Od dawna planował swoją małą zemstę. Nienawidził Snape’a za, to, że wiecznie go wyśmiewał. Teraz mu pokaże, kto jest górą! Wiedział, że teraz jest na zebraniu wraz z Dumbledorem i resztą. No nic będzie ciekawiej. Uśmiechnął się do siebie i ruszył do gabinetu dyrektora Hogwartu.

Gabinet Dyrektora. Profesor Severus Snape w konwersacji z panem…

- Potter, ty idioto! Ja jestem wyrozumiały, ale dla twojej głupoty już brak mi kategorii!

- No, ale Sevcio… Ja nie żartuję! Naprawdę jesteś cholernie przystojny…  Mrrau… I tylko ty się tak cholernie serownie rumienisz, gdy ci o tym mówię…!

Potter biedulka urządzał takie cyrki Snape’owi już od godziny.  Zrujnowany psychicznie nietoperz miał już odruchy wymiotne i całą siłą swojej cieniuteńkiej woli powstrzymywał się, żeby nie wrzucić avadą w Złote Dziecko. Profesor Dumbledore stwierdził, że jest to nadmierny stres w pracy, ale i przemęczenie maiło tam swój wkład. A reszta towarzystwa? McGonagall Polazła klepać bajer z Weasly’em. Tonks urwała się z Lupinem,  a dyrektor jak na niego przystało uzupełniał papierki, całkowicie ignorując pozostałą dwójkę.

- Snapcio… Czy mogę dotknąć twych przetłuszczonych do granic możliwości włosów…? Są taakie intrygujące…- Potter w dalszym ciągu robi l maślane oczy do Snape, a ten dostawał napadu padaczki.

-Potter, goń się! I odwal się od moich włosów! Ty jesteś psychicznie chory!
(magiczny całus przykleił się do polika Severusa)

- Sevciu, ale tylko z tobą i tylko na twój widok. – Potter mówiąc to usiadł okrakiem na kolanach Severusa, chcąc cmoknąć go w usta.

- Potter, tobie naprawdę coś zaszkodziło!- wykrzyknął przerażony Mistrz Eliksirów, usiłując zepchnąć potencjalnego adoratora z kolan. Jednak bez rezultatu.

- Severusku, czy ja czuję uwypuklenie w twoich…- Snape zdecydowanie nie chciał żeby Harry kończył to zdanie. Chciał wstać z krzesła, jednak z Potterem na kolanach okazało się trudniejsze niż przypuszczał. Poleciał więc na podłogę, a na niego upadł zdziwiony Ten- Który- Przeżył- By- Podniecać- Snape’a.

- Spodniach.- Dokończył nieziemsko zadowolony Harry.- Jeśli ci tak śpieszno to mam wolne dormitorium. Potter serownie oblizał wargi i wolnym ruchem dłoni zmierzał do rozporka Postrachu Hogwartu. Ten z kolei nie wytrzymał napięcia i uciekł z krzykiem. Harry wstał z ziemi, otrzepał szatę z niewidzialnego kurzu i mruknął patrząc w stronę drzwi.

- A masz ty przebrzydły Nietoperzu, to za te wszystkie lata upokorzenia.- Po chwili odwrócił się w stronę dyrektora i powiedział.- Przykro mi, że musiał to dyrektor oglądać, a teraz idę dokończyć dzieła.- I wyszedł.

~~*~~

- Seeevcio! Kochanie, jak możesz mnie tak ignorować… Nooo… Błagam cię… Najsexowniejsze Nietopeziątko pod słońcem!

- Potter, na Merlina, leczyć się! Ja się na to nie zgadzam!- Sev chował się przed Potterem w Wielkiej Sali zza jednych z filarów. Wybraniec dzielnie szukał swojego kochanka.

-Znaczy, Słońce możemy się zapisać na terapię przed małżeńską- Bliznowaty zatrzepotał rzęsami i przyciągając do siebie znalezionego Snape’a, wymruczał- Wiesz kotku? Zaczyna mi się podobać ta gra.- Zapiszczał Złoty Chłopiec.-Jak tam? Czy stan w który cię wprowadziłem u dyrektora już cię opuścił? Sevcioo,- Harry spojrzał w przerażone oczy Snape.- A mogłem ci pomóc. Mistrz Eliksirów zarumienił się dziko i chciał uciec, lecz zagrodził mu drogę.- Słonko, to się nie ma, czemu wstydzić. Tylko po prostu mi cię szkoda.- Harry chciał cmoknąć go w usta, lecz ten wyrwał się uciekł krzycząc:

- Już nigdy się do mnie nie zbliżaj Potter! Ja już wolę wszystkie Cruciatusy tego świata niż twoje towarzystwo!

Harry nonszalancko oparł się o ścianę i uśmiechnął się ironicznie. Ooo tak, zemsta jest słodka. Zmierzwił sobie włosy jeszcze bardziej niż dotychczas i udał się do pokoju gdzie czekali na niego Malfoy’owie i James.

~~*~~

Gdy wszedł do pokoju rozległ się krzyk pełen euforii i radości. Nagle James rzucił mu się na szyję i wykrzyczał:

- Wygraliśmy!- Potter uśmiechnął się szeroko i przytulił mocniej syna.

- Super! A gdzie ten biedny przegrany?

-Siedzimy w salonie. Chodź…- Potter rozsiadł się na kanapie i próbował wyciszyć i nagle wszystko się stało bardzo szybko. Wszyscy w czwórkę usłyszeli trzask teleportacji zduszony jęki i krzyk Granger’ówny.


- Co tu się do cholery dzieje?! 

12 komentarzy:

  1. Ja pierdole... przepraszam, wymsknęło się, ale... boże. Moja psychika płonie. Jak to czytałam to moja mina wyglądała mniej więcej tak- O.o
    Rozdział jest naprawdę fajny, ale dziwny, a co dziwne to lubie, więc brawo!
    Snape i Harry, oni... matko, mózg mi paruje jak sobie to wyobrażam, co ty ze mną robisz, dziewczyno... :D
    Pozdrawiam i Życzę weny!
    ~Salvio
    blinny-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, dziękuję ślicznie :)
    Tak bardzo się cieszę, że jednak moja chore wyobrażenia komuś przypadły do gustu :D
    Pozdrawiam :D Rouse ::P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju, Harry i Snape... Jejku... xD
    Cieszę się, że Hermiona może liczyć na wsparcie Blaise'a.
    Jestem ciekawa czy rzeczywiście podmienią te badania, chociaż wątpie :o
    Rozdział świetny, ale jakiś krótki mi się wydaje :P
    Czekam na kolejny.
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Kochana, on ma pięć stron w wordzie XD
      A bardzo dziękuję.
      A jeśli chodzi o badania to sama jeszcze nie wiem co z tym zrobię :D

      Usuń
  4. Tooo ja dopiero zaczynam czytać twojego bloga ( który jest obłędny) i jestem zachwycona xD
    Hahahahhahah Harry i Snape xD
    Ale czo ten Harry tak szybko Malfoya polubił?
    I czego Eryk? O.o
    Mam nadzieję że wszystko wyjaśnisz e kolejnym rozdziale :D
    A wiesz że przy ostatnim rozdziale się popłakałam? Tyy niedobra ty xd
    Doobra brzuch mnie boli, więc wiesz ;)
    Pozdrawiam, Kat :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że zauważyłaś zmianę w zachowaniu Malfoy'a i Harry'ego. I tak, wyjaśnię to w następnym rozdziale. W życiu jak na wojnie, każdy szuka swoich sojuszników i Draco też tak zrobi XD Tylko tym razem pozmieniają się role i będzie troszkę inaczej niż dotychczas. Do relacji Draco- Eryk wrócę jeszcze wtedy, gdy Eryk skumpluje się z Christiną :D
      Bardzo, dziękuję i nieziemsko się cieszę z nowej osóbki :D
      Również cieplutko pozdrawiam :*
      Rouse

      Usuń
  5. Uwielbiam Pottera w tym wydaniu.:D Znerwicował biednego Severuska.:D
    Oj, uśmiałam się.:D
    Cieszę się, że Draco nawiązał kontakt z synem.
    Oby jeszcze z Hermioną.:D
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo się cieszę, że Potter w nowej odsłonie Ci się podoba.
    Powiem szczerze, że jednak się tego obawiałam. :)
    No a z Hermioną Draco jeszcze będzie miał pod górkę, ale zdradzę, że sam sobie będzie winien, choć Herm święta nie będzie :D
    Pozdrawiam cieplutko i bardzo się cieszę, że Cię widzę :D
    Rouse :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałam rozwalona... to tyle.
    Zajebiście napisane ;)
    Pozdrawiam,
    L. ;*
    Zapraszam : http://dramione-luthien.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie :D
      Mam nadzieję, że się poskładasz :P
      Pozdrawiam :**
      Rouse.:P

      Usuń
  8. Rozdział bardzo mi się podobał.
    I mnie rozśmieszyło zachowanie Pottera :P
    Więc teraz pytanie... kiedy nowy rozdział ?? :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale się wstrzeliłeś Drogi Anonimku :D
    Za momencik tylko jeszcze zerknę czy jest wszystko :D
    DZiękuję ślicznie i cieszę się, że się podobało :D

    OdpowiedzUsuń