sobota, 8 marca 2014

Zapraszam na moment..

Nie wiem, co tu Wam napisać. Pewnie pomyślicie sobie, to po, co w ogóle to robię. Ale prawda jest taka moi Drodzy, że nie jestem w stanie skończyć tego opowiadania. Zawiodłam i to po całej lini. Nie mam absolutnie nic na swoje usprawiedliwienie. Jednak  nie mogę pozwolić na to, byście się męczyli czekając na kolejny rozdział, kiedy ja siedzę przed ekranem laptopa i nie mam zielonego pojęcia co mam napisać. Potrafię siedzieć trzy godziny, po czym wszystko co napisałam przez ten czas kasuję, bo wiem, że to nie ma sensu. A bynajmniej takiego jaki bym chciała uzyskać. Nie chcę pisać Wam kolejnego "Przepraszam, zawiodłam", bo nie chcę dawać mi i Wam złudnego nadzieja, że coś z tego będzie.

Nie potrafię, nie daje rady... Brzmi to żałośnie i możecie mi zarzucić, że się nad sobą użalam i macie rację! A wiecie co jest najgorsze? Że ja doskonale wiedziałam, co chcę zrobić z tym opowiadaniem. Miało być inne niż dotychczas czytałam, bo miało być prosto z serca. Gorzko słodka komedia z tragicznymi akcentami... Tak to miało wyglądać, a wygląda gorzej niż żałośnie. Dlatego podjęłam taką a nie inną decyzję.

Natomiast, usuwam bloga. Moi Drodzy.

Ironia losu, co? Jednego nie dokończyłam, a drugiego usuwam... Pewnie teraz myślicie sobie, ze taka osoba nie ma prawa pisać, a później tego zabierać. Może macie rację.
Ale nie potrafię dłużej tego ciągnąć, jest mi z tym cholernie ciężko i mam ochotę krzyczeć z bezradności mojej weny, która nie odzywa się słowem. Nie zaprzecza... Tylko siedzi cicho gdzieś tam we mnie i drwi sobie z mojej bezsilności.

Czy słowo "przepraszam" jest tu cokolwiek warte? Ile razy już go ode mnie słyszałyście? Zjadają mnie wyrzuty sumienia i tyle. Dlatego mam nadzieję taką cichą, która jest deptana przez zdrowy rozsądek. Ale ciągle jest, że mi wybaczycie.

PS. Nie wiem czy ma to jakiekolwiek znaczenie, ale zaczęłam pisać nowe PoV, w czasie, gdy miałam pisać rozdział tutaj. Jest inny niż do tej pory publikowałam. I nie, nie lecę zakładać nowego bloga, bo to nie ma sensu. Moze za kilka miesięcy tak zrobię, ale jeszcze nie teraz. Postaram się napisać bynajmniej pól opowiadania, byście nie musieli tyle czekać... Jednak jeśli tylko chcecie, mogę Wam pokazać prolog. Jednak jestem przekonana, że większość z Was z pożałowaniem i litością prycha pod nosem i myśli sobie. "i dalej będzie to samo i dalej będziemy musieli tyle czekać"

Jednak nie przestanę pisać. Nie dam rady i pewnie nie jedna blogowiczka wie o, co mi chodzi.
W tym roku kończę szkołę i za parę miesięcy mam testy już właściwe, dni otwarte, a później jeszcze profilaktyczne i wystawienie ocen. Wiem, że to nie jest żadne wytłumaczenie, ale nic innego nie jestem w stanie wymyślić.

Jeśli prolog miałby się ukazać to jeszcze na tej stronie w najbliższym czasie, bo on jest już gotowy. A jeśli nie.. to blog będzie skasowany w przeciągu dwóch tygodni, tak mi się wydaje.
Wierzcie lub nie, ale ja się na to muszę nastawić psychicznie...  Na resztą pytań, zażaleń lub rożnych tego typu rzeczy odpowiadam w komentarzach. Nie krępujcie się moi Drodzy, zasługuję na jakąkolwiek krytykę i wiem o tym...
No cóż, przepraszam...

Z piekielnymi wyrzutami sumienia i z zgryźliwością zdrowego rozsądku
Rouse Karmen