Wiecie, co? Ja to jestem w ciężkim szoku. 200 odsłon przy jednym rozdziale? Nie mogłam przejść obok tego obojętnie, choć nie pamiętam kiedy ostatnio dotknęłam klawiatury.
Ciekawa jednak jestem, czy ktoś tu jeszcze zagląda :D
Zatem dajcie znać :D
Pozdrawiam,
Rouse.
Nienawidziła rano wstawać. Naprawdę, to było coś
strasznego. Zawsze nastawiała zegarek pół godziny wcześniej, żeby się nie spóźnić.
Podniosła swoje cztery litery i ruszyła do łazienki. Po porannej toaletce, była
już trochę żywsza i mogła stawić czoła dzisiejszym wyzwaniom. Jedno właśnie
zapukało jej do drzwi. Z westchnieniem ruszyła, by otworzyć i nawet nie patrząc,
kto ją odwiedził ruszyła z powrotem do kuchni. Tam zaczęła szukać swojej
ulubionej herbaty. Po chwili usłyszała, że w pomieszczeniu nie jest sama o
wyjątkowo bezczelny głos poprosił ją o kawę.
- Niech Ci będzie…- Miała zareagować inaczej. Chciała się
na niego wydrzeć. Jednak nie miała na to siły, ani ochoty. W ciszy
przygotowywała napoje. Po chwile obydwoje usłyszeli, że ktoś otwiera drzwi, a
po chwili na środku kuchni stała kopia przystojnego mężczyzny, który siedział
na blacie szafki. Przedstawiał on całym sobą obraz nędzy i rozpaczy. Podbite
oko, na ciele miał jakieś dziwne czerwone plamy, a miejscami zielono filetowe
sińce. Hermiona, gdy tylko się odwróciła i zobaczyła syna, upuściła
cukierniczkę, która się widowiskowo rozbiła.
- W coś ty się znowu wpakował! Nie minął nawet jeszcze tydzień,
a ty sprawiasz mi kłopoty! Eryk!- Chłopiec posłał mamie spojrzenie
nieszczęśliwego spaniela i przemówił skruszonym głosikiem.
- Czyli nie muszę iść dzisiaj na lekcję?- Draco
obserwując malca mało, co nie pęknął z dumy. Na jego usta wypłynął leniwy
uśmiech i zeskoczył z blatu. Spokojnie podszedł do syna i potargał mu włosy
ręką.
- Eliksiry?- Blondynek spojrzał zdziwiony na drugiego z
rodzicieli. Po chwili ze zrezygnowaniem pokręcił głową.
- Na pierwszej lekcji…- Odparł i spojrzał na mamę, która
teraz założyła ręce pod boki patrzyła na niego „tym” wzrokiem, którego poniekąd
się bał. Bo mama i tak mu nic nie zrobi… Chyba. Draco kilka razy machnął ręką i
Eryk wyglądał normalnie, po czym posłał mu takie spojrzenie, że aż się skulił.
- No już szoruj na lekcje.- Jego surowy ton zdziwił nawet
jego, po czym dodał znacznie ciszej tak, by Hermiona „nie usłyszała”. - Snape’a
i tak dzisiaj nie będzie na twojej lekcji.
- Mamo, tato… To ja już może sobie pójdę? Wiecie, mam
eliksiry za 10 minut!- I już go nie było! Hermiona jeszcze przez chwilę patrzyła
w puste miejsce, gdzie przed chwilą stał jej syn. Z amoku wyrwał ją odgłos
gotującej się wody. Lecz nawet z tego Malfoy ją wyręczył. Po czym „klapnął” na
krzesło obok stolika i pokazał jej miejsce naprzeciwko siebie. Posłuchała go.
- Czasami się zastanawiam, czy ja sobie z nim radzę.-
Westchnęła cicho, a dopiero po chwili zrozumiała, co i do kogo powiedziała.- Mmm..
Przepraszam, nie było tematu...- Jednak mężczyzna pokręcił głową i wziął łyk
parującego napoju.
-Żadne „koniec tematu”. Bardzo dobrze ci idzie. –
Hermiona spojrzała na niego zaskoczona, a Draco, żeby podtrzymać image
złośliwego, jakby nie patrzeć, ślizgona dodał.- Jak na rozkojarzoną gryfonkę
dobrze ci idzie…- Kobieta uśmiechnęła się lekko, mimo upływających lat nie
zmienił się nawet o knuta. No, może z wyjątkiem tego, że wydoroślał. Wyprzystojniał…
Oj nie, nie… To zdecydowanie zły tok myślenia. Wolała szybko zmienić temat.
- Czekaj moment… Jak to nie będzie Snape’a na zajęciach
Eryka?
- Normalnie. Mamy zebranie, co przypomina mi, dlaczego cię
odwiedziłem. – Przez twarz Hermiony przebiegł cień rozczarowania, co nie
umknęło Draconowi. W myślach uśmiechnął się szatańsko do siebie, od razu
wiedział, że nie jest na przegranej pozycji. Tak naprawdę nigdy nie był, ale
pomińmy ten szczegół.- Dopij herbaty i możemy iść.- Hermiona jednak pokręciła
przecząco głową i spojrzała mu w oczy.
- A dlaczego nie zostałam prędzej powiadomiona? Przecież
równie dobrze mogli do mnie wysłać chociażby sowę!
- Dlatego, że sam osobiście zadeklarowałem się powiadomić
cię o tym spotkaniu.
-Dlaczego?- Och, jak ona dociekała! To mu przypominało, że
była nieodzowną gryfonką. I co
powiedzieć jej prawdę? Powiedzieć jej te słowa, które spędzały mu sen z powiek.
Wyznać jej to, czego starał się wypierać od ich ostatniego spotkania? Dać
spokój umęczonej duszy i w końcu zasmakować szczęścia? Przecież miał do tego
prawo i nawet teraz okoliczności mu sprzyjały. Poddać się sercu i…
- Wiesz Granger, chciałem,… Ja myślałem… Znaczy miałem
nadzieję…
OCH BZDURY! Romanse, romanse, bo się popłaczę! Był pieprzonym
ślizgonem i to jest główny powód do tego, by siedzieć cicho! O tak, sprawi, że
to ona będzie za nim skamlała. Właśnie tak!
- Malfoy wysłów się!
- Miałem nadzieję zobaczyć cię w bardziej ciekawszym
stroju. Znaczy… Pamiętam, że lubowałaś w bardziej sublimowanym ubraniu.- Jego
twarz przyozdobił uśmiech pełen ironii. Kobieta fuknęła wściekle i odsunęła krzesło
od stołu.
- MALFOY!- Warknęła, a jego ślizgońska część duszy
zatańczyła kankana. Jak on ją taką uwielbiał. Właśnie taką najbardziej ją ko…
Yhmy… Pożądał. Właśnie taką ją pożądał.
- Och, cicho. Chciałaś wiedzieć to proszę bardzo! A teraz,
choć, bo się spóźnimy.- I pociągnął ją za rękę i po chwili byli w drodze do
gabinetu dyrektora.
~~*~~
W gabinecie dyrektora było całe grono pedagogiczne. Przez
chwilę czekali na Pomonę i Severusa. Dumbledore obrzucił wszystkich zebranych i
obdarował każdego z osobna uśmiechem dobrotliwego staruszka.
- Dropsa?- Wszystkim na usta wypłynął uśmiech, oczywiście
prócz Snape’a, który warknął cicho.
- Udław się nimi ty głupi starcze.- Miauknął pod nosem, a
ci, którzy byli w stanie to usłyszeć zachichotali wesoło.
- Mówiłeś coś, Severusie?
- Smacznego.- Powiedział nad wyraz delikatnie Mistrz
Eliksirów i zarzucił swymi nieśmiertelnymi szatami.
- No nic, skoro nikt nie chce moich dropsów, przejdźmy do
rzeczy. Nie wiem, czy ustaliliście między sobą dyżury, ale byłbym wam za to
wdzięczny. Wczoraj mieliśmy dosyć nieprzyjemny incydent, o czym przekonali się
już pani Granger i pan Malfoy.
- Ten incydent, jak to nazwałeś, Albusie, nie będzie mile
widziany! Malfoy i Granger nie mają wykupionego żadnego monopolu na narażanie
mojego zdrowia i życia, bez względu jak długo będą przedłużać swoją linię
produktywną!- Snape pociemniał na twarzy, a większość zebranych dusiła się ze
śmiechu. Walkę podjął Draco, jako chrześniak, wiedział, że wujek głośno szczeka,
ale nie gryzie.
- Znaczy nie chciałbym przerywać…
-Więc tego nie rób..- Syknął, a Lupin dodał cichutko do
Minerwy. „Wiedziałem, że on ma coś z węża”. Sam zainteresowany niestety to
usłyszał i oczywiście nie mógł tego przepuścić.
- Lupin, kundelku, trzymaj się ode mnie z daleka, bo nie
mam ochoty zarazić się wścieklizną.
-Wracając.- Przypominał o sobie Draco.- Nie przypominam
sobie, żebyśmy mieli wykupiony monopol, drogi wujku… Zważając na te wszystkie
szlabany, na które skazywałeś mnie z Granger…
- Może i to był błąd, patrząc na to, co… Yhmy… spłodziliście.
Na ten przytyk nawet sam Dumbledore się uśmiechnął, ale jak na przykładnego dyrektora musiał to
przerwać.
- Rozumiem Severusie twoje zbulwersowanie, ale spokojnie.
Zdaję sobie sprawę, że musi cię to bardzo denerwować, ale mam znacznie
ważniejsze sprawy do omówienia.- Snape z niezadowoloną miną usadził swój
szanowany tyłek na krześle i z naburmuszony słuchał dalej.- Wszyscy wiemy, że
pan Malfoy i pani Granger są inteligentnymi ludźmi i mocno uzdolnionymi w
czarach. Dlatego mam dla nich zadanie. Ktoś za to musi przejąć nauczanie panny
Granger. Ja mogę przejąć klasy 1-3. A kto przejmie starsze?- Przez chwilę nikt
się nie odzywał po czym zgłosił się Lupin.
- Może Tonks mogłaby nauczać. Siedzi w domu i się nudzi.
Cały czas powtarza,że tęskni za Hogwartem…
- Och, no przecież, potrzeba nam tu schroniska…- Warknął
Snape, ale zostało to zbagatelizowane. Albus klasnął w dłonie i uśmiechnął się
szeroko.
- Ja nie ma nic przeciwko.
- Jasne, że nie!- Severus musiał dodać swoje trzy grosze
i zasłużył sobie na zdenerwowane spojrzenie dyrektora.
- Ale dlaczego ja nie mogłam prowadzić swoich lekcji?
- Dlatego was tu wezwałem. Słuchajcie mnie wszyscy bardzo
uważnie, bo nie będę powtarzać.- Warknął , a Hermiona pierwszy raz w życiu
usłyszała w glosie tego staruszka stalowe nutki.- Bardzo dawno temu, zanim
jeszcze powstał Hogwart było czterech założycieli i każdy z was zna tą
historię. I tak oto po długich debatach powstał zamek, ale nie domy. Dopiero po
kilkunastu latach zostały utworzone przedziały. Każdy dom miał swój kamień.
Slytherin- srebrny, Gryffindor- złoty. Revenclaw- niebieski. Hufflepuf-
pomarańczowy. Mam tylko dwa z nich. Brakuje mi złotego i srebrnego. I to jest
zadanie dla was Hermiono i Draconie. Cofniecie się w czasie i odnajdziecie dla
mnie te dwa kamienie. Macie wolną rękę, nie obchodzi mnie jak to zrobicie.
Macie mi to dostarczyć. Dlatego wtajemniczone jest cale grono. Wszyscy wszystko
wiedzą, ale trzymają to w tajemnicy. Czy wszystko jasne?
- NIE!- Hermiona wyglądała na przerażoną.- Po tysiąckroć
NIE. Wiesz czym to grozi! Mogę stracić wszystko! Mogę stracić syna!- Kobieta
przedstawiała istny obraz furii.
- Oczywiście, że nie. Wszystko będzie na swoim miejscu. O
opiekę, na małym zleciłem panu Zabiniemu. Proszę spokojnie do tego podejść, a
wszystko będzie dobrze. Macie tydzień na przyswojenie sobie istotnych
informacji. A teraz dowidzenia!
Gdy pokój już był pusty, pozwolił sobie na chwilę
zwątpienia. Została tylko Minerwa, Która wywiercała mu dziurę w płaszczu.
- Wiesz doskonale, Albusie, że ona miała rację, prawda?
- Tak moja droga, wiem.
- To, dlaczego ich na to narażasz?- Zapytała z wyraźnym
śladem paniki. Dyrektor sięgnął po szkatułę i otworzył ją pokazując dwa
kamienie.
-, Bo brakuje mi akurat tych dwóch kamieni do kolekcji.
Przecież wiesz, że jestem typem kolekcjonera.
Rozdział podobał mi się, ale wydaje mi się, że było w nim mniej opisów - przynajmniej takie mam wrażenie. :)
OdpowiedzUsuńUhm, Dumbledoreś zachował się bardzo egoistycznie. Draco i Hermiona mają narazić swoje życie, bo on jest typem kolekcjonerem? Wolne żarty! Chyba sobie kpi! Tym bardziej, że Hermiona jest matką...
Ach, ten charakter Draco... Taki kochany.
niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/
Pozdrawiam, M.
Dumbeldore nie jest taki,ale jestem wstanie Ci wybaczyć, bo w końcu coś napisałaś...
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy.
I cóż czekam na więcej.
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
Rozdział świetny! Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńCóż, teraz opinia krytyczna ;)) Dumbledore niekoniecznie jest taki samolubny... Zamiast "kolekcjonera" mogłoby być, że te kamienie są mu do czegoś potrzebne. Ale to moja opinia, nie mogę Ci niszczyć pomysłu :))
Także weny!! :*
Pozdrowienia, Chris.