Hej! :)
Tak jak obiecałam,
rozdział pojawił się :)
Ostrzegam, że połowa
rozdziału jest mniej więcej kanoniczna, za to druga bardziej przypomina
perypetie. Od dawna miałam ten pomysł w głowie i zastanawiałam się, w którym
miejscu go umieścić i stwierdziłam, że tu może
być ciekawie :P
Dla wszystkich, którzy
czekali.
Pozdrawiam.
Rouse :*
Czas upływał tak szybko,
że nie miał zielonego pojęcia, kiedy największe „szczęście” przepuścił między
palce. I jest jeszcze Christina. Pokręcił głową. Tak to właśnie jest, gdy
wszyscy wiedzą lepiej od Ciebie, a Ty stoisz po środku tego cholernego tajfunu.
I niech mu ktoś teraz powie, że jest panem własnego losu. Zabije, zabije na
miejscu. Spalił do końca fajkę i zerknął jeszcze raz na papiery. Poczeka
jeszcze z dwa dni, poukłada sobie wszystko i pójdzie z nimi do Granger.
Przecież nie będzie odwalał całej roboty sam. A teraz zajmie się o wiele
przyjemniejszymi sprawami. Semena powinna być jeszcze u siebie w biurze… Z
resztą za moment to sprawdzi… Uśmiechnął się do siebie i poprawił krawat.
- Semeno, pozwól do mnie
na sekundę!- Krzyknął, zacierając ręce. Po chwili w jego gabinecie pojawiła się
długonoga blondynka o zielonych oczach. Uśmiechnął się do niej delikatnie i
wskazał miejsce na swoich kolanach. No… Może troszkę dłużej niż sekundę…
~~*~~
Słuch płatał jej figle.
Była tego więcej niż pewna. To było nie możliwe. Spojrzała w górę i mimowolnie
jęknęła cicho. Towarzysz przysiadł się obok niej na krawężniku i wpatrywał się
w rozsypany proszek, który powoli się rozmakał i trafiał do ścieków.
- Jestem z ciebie dumny…,
Choć myślałem, że z tym skończyłaś.- Westchnął cicho chłopak i spojrzał na
Hermionę. Jednak ta uparcie obserwowała punkt daleko przed nią.- Wiesz, że to
nie koniec świata? Znam Smoka… Nie jest brutalem, nie odbierze ci syna, jednak
nie da spokoju. Nie możesz za każdym razem tak gwałtownie reagować i dawać mu
tej jego chorej satysfakcji.
- Blaise…- Załkała cicho.
Łzy mieszały się z deszczem. Miała zaróżowione policzki i sine usta.- Musisz mi
pomóc. To będzie złe, jednak to jest jedyne rozwiązanie.- Spojrzała na
zdezorientowanego przyjaciela i uśmiechnęła się do niego.- Zawsze mi pomagałeś,
jesteś takim cichym aniołem stróżem.
- Granger, nie strasz
mnie, bo zaczynasz mówić jak jakaś nawiedzona psychopatka z dramatu.-
Zażartował.- Ale czegóż to ode mnie wymagasz? Ostrzegam, że nie zabiję go, ani nie
podam śmiertelnej trucizny.- Powiedział grobowym tonem, a Hermiona uśmiechnęła
się szerzej.
- Musimy sfałszować wyniki
ojcostwa Eryka.- Powiedziała spokojnie, a Blaise popatrzył na nią jak na
idiotkę. Cierpliwie czekał, aż Hermiona wykrzyknie, że żartowała czy coś.
Jednak ona nadal spokojnie siedziała obok niego i nie ruszyła się nawet
milimetr.
- Chyba sobie żartujesz…
Nie ma mowy Hermiono.- Popatrzyła na niego zawiedzionym wzrokiem.- Nie ma mowy.
Chcesz żebyśmy wylądowali w Azkabanie. Nie patrz tak na mnie. Za fałszowanie
dokumentów jest kara 2 lat pozbawienia wolności. Musisz wymyśleć, co innego.-
Ucichł, ale po chwili dodał.- Pamiętaj, ze to też mój przyjaciel. Nie chcę go
skrzywdzić.
- Skrzywdzić? A co on
zrobił mi? A z resztą… On ma córkę! I chcę w dodatku jeszcze mojego synka.-
Hermiona schowała twarz w dłoniach, a Blaise zachichotał złośliwe, na co
Granger poderwała się na równe nogi. – I z czego ty się śmiejesz!?
- A z tego, że Dracze nie
ma córki. Oj Miona, Miona… Wracamy do domu, bo Potter sobie nie poradzi na
dłuższą metę z tymi urwisami. Chodź.- Pociągnął ją i teleportowali się do
pokoju Hermiony.
~~*~~
Draco Malfoy
wiedział, że wszyscy uważają go, za, ale mu to nie przeszkadzało. On był ponad
to, on był arystokratą z rodu od wieków nieskalanego „szlamem”. Draco Malfoy
wiedział, że kiedyś całkowicie zobojętnieje i zapomni jak to jest czuć ból; w
końcu czas leczy rany.. Mógł sobie na to pozwolić, mógł sobie pozwolić na
wszystko, bo w jego żyłach płynęła czysta krew. A jednak nie przewidział, że będzie mu zależeć
na jego synu…
Z pracy
wyszedł o godzinę później niż zamierzał. No, ale bynajmniej się opłacało.
Czy żałował? Oczywiście,
że nie. Wyrzuty sumienia od dawna przestały go gryźć.
Ścisnął mocniej teczkę w
dłoni. Dlaczego nie ma dzisiaj pozałatwiać wszystkich spraw? Przecież dokumenty
ma przy sobie i ma okazję podręczyć Granger, więc dlaczego nie?
~~*~~
- Wygrałem.- Powiedział
dumnie blondas, wpatrując się w szaroniebieskie oczy swojego ojca. Draco mimo
wszystko poczuł dumę. Jego syn… Jak to dziwnie brzmiało. Nawet w jego myślach.
A jednak, miał syna i było on cholernie inteligentny, sprytny i przebiegły jak
on. Miał dopiero 11 lat, a mógł z nim rozmawiać o musztrze wojskowej czy, o
słodki Salazarze, taktykach Quddicha. Teraz grali w Maginiera. Grę, która
opierała się na logistyce i taktyce. No i Eryk był obłędny. Nikt jeszcze z nim
w to nie wygrał, ale on postanowił utrzymywać pozory zwycięstwa.
- Ty się Małolacie tak nie
szczerz, bo dałem Ci wygrać.- Powiedział ciepłym głosem i poczochrał „Małotala”
po włosach. Po chwili obydwoje usłyszeli huk i chichot małego Potter’a. Draco
spojrzał w tamtą stronę i uśmiechnął się ironicznie.
Harry rozwścieczył się widząc zachowanie Dracona,
wyszedł do kuchni zrobić sobie herbaty. Jednak w tej swojej złości nie trafił
tyłkiem na wysoki stołek kuchenny i w
efekcie przywitał się z bardzo „mięciutką” posadzką obłożoną kafelkami.
- Jak już skończyłeś
randkować z podłogą to chodź zagrać ze swoim synem przeciwko nam.- I tu
spojrzał w stronę Eryka, który poddał rękę swojemu sojusznikowi. Harry podniósł
się z ziemi i zwrócił się do Jamesa.
- Zmieciemy ich, synu.-
Malec pokiwał energicznie głową, co dwóch Malfoy’ów skwitowało śmiechem.
~~*~~
- No, co Potter?
Wymiękasz?- Podjudzał blondyn. Grali już dobrą godzinę, podczas, której Harry
ze wszystkich sił próbował obmyślać najrozmaitsze taktyki, co delikatnie mówiąc
nie wychodziło mu najlepiej.
- Nigdy, Malfoy.- I
wystawił musztrę przeciwko małemu oddziałowi blondynów. Eryk bez namysłu
podjechał dwoma czołgami i zmiótł musztrę wujkowi.
- I ty Brutusie, przeciwko
mnie?- Zapytał zbolałą minią chrześniaka
- On jest Malfoy, a nie
Brutus, Potter. No i nie potrzebuje do obmyślania strategii.
Podsumowując tą znakomitą
grę, biel pokonała czerń. Malfoy’owie przybili sobie piątkę, na, co Potter
mruknął „ja się tak nie bawię” i wrócił do kuchni po następną herbatę. Po
chwili wrócił do salonu i zwrócił się do Malfoy’a.
- Zostaniesz z nimi
chwilę? Ja muszę coś załatwić?- Draco skinął głową i wrócił do obmyślania
taktyki. Drużyny się pozmieniały. Teraz Eryk grał z Jamesem przeciwko niemu.
Grę czas zacząć!
~~**~~
Od dawna planował swoją
małą zemstę. Nienawidził Snape’a za, to, że wiecznie go wyśmiewał. Teraz mu pokaże,
kto jest górą! Wiedział, że teraz jest na zebraniu wraz z Dumbledorem i resztą.
No nic będzie ciekawiej. Uśmiechnął się do siebie i ruszył do gabinetu
dyrektora Hogwartu.
Gabinet Dyrektora.
Profesor Severus Snape w konwersacji z panem…
- Potter, ty idioto! Ja
jestem wyrozumiały, ale dla twojej głupoty już brak mi kategorii!
- No, ale Sevcio… Ja nie
żartuję! Naprawdę jesteś cholernie przystojny…
Mrrau… I tylko ty się tak cholernie serownie rumienisz, gdy ci o tym
mówię…!
Potter biedulka urządzał takie cyrki Snape’owi już od
godziny. Zrujnowany psychicznie
nietoperz miał już odruchy wymiotne i całą siłą swojej cieniuteńkiej woli
powstrzymywał się, żeby nie wrzucić avadą w Złote Dziecko. Profesor Dumbledore
stwierdził, że jest to nadmierny stres w pracy, ale i przemęczenie maiło tam
swój wkład. A reszta towarzystwa? McGonagall Polazła klepać bajer z Weasly’em.
Tonks urwała się z Lupinem, a dyrektor
jak na niego przystało uzupełniał papierki, całkowicie ignorując pozostałą
dwójkę.
- Snapcio… Czy mogę dotknąć twych przetłuszczonych do
granic możliwości włosów…? Są taakie intrygujące…- Potter w dalszym ciągu robi
l maślane oczy do Snape, a ten dostawał napadu padaczki.
-Potter, goń się! I odwal się od moich włosów! Ty
jesteś psychicznie chory!
(magiczny
całus przykleił się do polika Severusa)
- Sevciu, ale tylko z tobą i tylko na twój widok. –
Potter mówiąc to usiadł okrakiem na kolanach Severusa, chcąc cmoknąć go w usta.
- Potter, tobie naprawdę coś zaszkodziło!- wykrzyknął
przerażony Mistrz Eliksirów, usiłując zepchnąć potencjalnego adoratora z kolan.
Jednak bez rezultatu.
- Severusku, czy ja czuję uwypuklenie w twoich…- Snape
zdecydowanie nie chciał żeby Harry kończył to zdanie. Chciał wstać z krzesła,
jednak z Potterem na kolanach okazało się trudniejsze niż przypuszczał.
Poleciał więc na podłogę, a na niego upadł zdziwiony Ten- Który- Przeżył- By-
Podniecać- Snape’a.
- Spodniach.- Dokończył nieziemsko zadowolony Harry.-
Jeśli ci tak śpieszno to mam wolne dormitorium. Potter serownie oblizał wargi i
wolnym ruchem dłoni zmierzał do rozporka Postrachu Hogwartu. Ten z kolei nie
wytrzymał napięcia i uciekł z krzykiem. Harry wstał z ziemi, otrzepał szatę z
niewidzialnego kurzu i mruknął patrząc w stronę drzwi.
- A masz ty przebrzydły Nietoperzu, to za te wszystkie
lata upokorzenia.- Po chwili odwrócił się w stronę dyrektora i powiedział.-
Przykro mi, że musiał to dyrektor oglądać, a teraz idę dokończyć dzieła.- I
wyszedł.
~~*~~
- Seeevcio! Kochanie, jak możesz mnie tak ignorować…
Nooo… Błagam cię… Najsexowniejsze Nietopeziątko pod słońcem!
- Potter, na Merlina, leczyć się! Ja się na to nie
zgadzam!- Sev chował się przed Potterem w Wielkiej Sali zza jednych z filarów.
Wybraniec dzielnie szukał swojego kochanka.
-Znaczy, Słońce możemy się
zapisać na terapię przed małżeńską- Bliznowaty zatrzepotał rzęsami i
przyciągając do siebie znalezionego Snape’a, wymruczał- Wiesz kotku? Zaczyna mi
się podobać ta gra.- Zapiszczał Złoty Chłopiec.-Jak tam? Czy stan w który cię
wprowadziłem u dyrektora już cię opuścił? Sevcioo,- Harry spojrzał w przerażone
oczy Snape.- A mogłem ci pomóc. Mistrz Eliksirów zarumienił się dziko i chciał uciec,
lecz zagrodził mu drogę.- Słonko, to się nie ma, czemu wstydzić. Tylko po
prostu mi cię szkoda.- Harry chciał cmoknąć go w usta, lecz ten wyrwał się
uciekł krzycząc:
- Już nigdy się do mnie
nie zbliżaj Potter! Ja już wolę wszystkie Cruciatusy tego świata niż twoje
towarzystwo!
Harry nonszalancko oparł
się o ścianę i uśmiechnął się ironicznie. Ooo tak, zemsta jest słodka.
Zmierzwił sobie włosy jeszcze bardziej niż dotychczas i udał się do pokoju
gdzie czekali na niego Malfoy’owie i James.
~~*~~
Gdy wszedł do pokoju
rozległ się krzyk pełen euforii i radości. Nagle James rzucił mu się na szyję i
wykrzyczał:
- Wygraliśmy!- Potter
uśmiechnął się szeroko i przytulił mocniej syna.
- Super! A gdzie ten
biedny przegrany?
-Siedzimy w salonie. Chodź…-
Potter rozsiadł się na kanapie i próbował wyciszyć i nagle wszystko się stało
bardzo szybko. Wszyscy w czwórkę usłyszeli trzask teleportacji zduszony jęki i
krzyk Granger’ówny.
- Co tu się do cholery
dzieje?!
Ja pierdole... przepraszam, wymsknęło się, ale... boże. Moja psychika płonie. Jak to czytałam to moja mina wyglądała mniej więcej tak- O.o
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę fajny, ale dziwny, a co dziwne to lubie, więc brawo!
Snape i Harry, oni... matko, mózg mi paruje jak sobie to wyobrażam, co ty ze mną robisz, dziewczyno... :D
Pozdrawiam i Życzę weny!
~Salvio
blinny-story.blogspot.com
Jejku, dziękuję ślicznie :)
OdpowiedzUsuńTak bardzo się cieszę, że jednak moja chore wyobrażenia komuś przypadły do gustu :D
Pozdrawiam :D Rouse ::P
Jeju, Harry i Snape... Jejku... xD
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Hermiona może liczyć na wsparcie Blaise'a.
Jestem ciekawa czy rzeczywiście podmienią te badania, chociaż wątpie :o
Rozdział świetny, ale jakiś krótki mi się wydaje :P
Czekam na kolejny.
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam, M.
O Kochana, on ma pięć stron w wordzie XD
UsuńA bardzo dziękuję.
A jeśli chodzi o badania to sama jeszcze nie wiem co z tym zrobię :D
Tooo ja dopiero zaczynam czytać twojego bloga ( który jest obłędny) i jestem zachwycona xD
OdpowiedzUsuńHahahahhahah Harry i Snape xD
Ale czo ten Harry tak szybko Malfoya polubił?
I czego Eryk? O.o
Mam nadzieję że wszystko wyjaśnisz e kolejnym rozdziale :D
A wiesz że przy ostatnim rozdziale się popłakałam? Tyy niedobra ty xd
Doobra brzuch mnie boli, więc wiesz ;)
Pozdrawiam, Kat :*
Bardzo się cieszę, że zauważyłaś zmianę w zachowaniu Malfoy'a i Harry'ego. I tak, wyjaśnię to w następnym rozdziale. W życiu jak na wojnie, każdy szuka swoich sojuszników i Draco też tak zrobi XD Tylko tym razem pozmieniają się role i będzie troszkę inaczej niż dotychczas. Do relacji Draco- Eryk wrócę jeszcze wtedy, gdy Eryk skumpluje się z Christiną :D
UsuńBardzo, dziękuję i nieziemsko się cieszę z nowej osóbki :D
Również cieplutko pozdrawiam :*
Rouse
Uwielbiam Pottera w tym wydaniu.:D Znerwicował biednego Severuska.:D
OdpowiedzUsuńOj, uśmiałam się.:D
Cieszę się, że Draco nawiązał kontakt z synem.
Oby jeszcze z Hermioną.:D
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Bardzo się cieszę, że Potter w nowej odsłonie Ci się podoba.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że jednak się tego obawiałam. :)
No a z Hermioną Draco jeszcze będzie miał pod górkę, ale zdradzę, że sam sobie będzie winien, choć Herm święta nie będzie :D
Pozdrawiam cieplutko i bardzo się cieszę, że Cię widzę :D
Rouse :)
Zostałam rozwalona... to tyle.
OdpowiedzUsuńZajebiście napisane ;)
Pozdrawiam,
L. ;*
Zapraszam : http://dramione-luthien.blogspot.com/
Dziękuję ślicznie :D
UsuńMam nadzieję, że się poskładasz :P
Pozdrawiam :**
Rouse.:P
Rozdział bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuńI mnie rozśmieszyło zachowanie Pottera :P
Więc teraz pytanie... kiedy nowy rozdział ?? :-)
Ale się wstrzeliłeś Drogi Anonimku :D
OdpowiedzUsuńZa momencik tylko jeszcze zerknę czy jest wszystko :D
DZiękuję ślicznie i cieszę się, że się podobało :D